niedziela, 21 października 2012

I. Fairy Tail, nadchodzę!

- Jak to, wyrzucili cię z hotelu?! - krzyknął rozzłoszczony Natsu.
Siedzieliśmy w małej restauracji, żeby nie stać na deszczu i normalnie porozmawiać. Ze spuszczoną głową opowiedziałam mu wszystko, co stało się w hotelu. Miałam świadomość, że przyjmie to w taki, a nie w inny sposób.
- To nie jest fair! Płaciłaś za tamten wynajęty pokój! Powinni ci zwrócić pieniądze! - krzyczał rozhisteryzowany chłopak.
- Ciszej, są tu też inni ludzie. - gestem ręki pokazałam za siebie. Przetarłam rękawem płaszcza czoło i opadłam na oparcie kanapy. Jestem taka zmęczona, a oczy same mi się zamykają. Nie wiem, czy dłużej wytrzymam ten cały zgiełk i wrzaski ze strony Natsu. - Nie płaciłam od razu za cały spędzony mój czas w tamtym miejscu. Płaciłam codziennie, mniejszymi kwotami. Jednakowoż ostatnio narobiłam sobie trochę długów i byłam spłukana, więc kierownik hotelu zaczął się denerwować. No i, przez tą sytuację, miał okazję mnie wywalić za drzwi. To wszystko, nie denerwuj się tak. - mruknęłam. - I tak miałam niedługo wyruszyć dalej, więc w zasadzie nic mi to nie robi. Chciałam jeszcze trochę tam pobyć, no ale.. Nie mam pieniędzy na przewóz, a nie chcę mi się na piechotę iść do Magnolii.. - Natsu wzdrygnął się. Zamilkłam. - Co jest? - zapytałam po chwili.
- Idziesz do Magnolii? - zapytał nazbyt głośno. - Po co?
- Podróżuję i zwiedzam całe Królestwo Fiore, w zasadzie, jeszcze tylko nie byłam w Magnolii, ale do niej z każdego miejsca daleko. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. - Można by powiedzieć, że prowadzę koczowniczy tryb życia. Od czasu śmierci rodziców, nie mam gdzie się podziać, więc zwiedzam. To wszystko. - zakończyłam swój monolog, a Natsu siedział cały rozpromieniony i patrzył na mnie spod podejrzliwie przymrużonych oczu. - Co znowu?
- Wiesz.. - położył łokcie na blacie stołu i oparł głowę o ręce. - Mam wspaniały pomysł. - przewrócił głowę na bok i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Twoje wspaniałe pomysły zazwyczaj kończyły się zburzeniem całego miasta, więc aż boję się słuchać. - zaśmiałam się pod nosem - No ale mów, o co chodzi. - ponagliłam go.
Spojrzał na mnie znacząco i uśmiechnął się szeroko. - Mieszkam w Magnolii. Należę do Gildii magów. - powiedział. Spojrzał na mnie ze znakiem zapytania na twarzy. - Chciałabyś.. czy chciałabyś dołączyć do Fairy Tail? Wiem, że tak nagle się pytam, ale fajnie by było mieć w Gildii jednego z najsławniejszych magów z całego Fiore. - powiedział.
Zamurowało mnie. Ja i bycie w Gildii? To ze sobą nie idzie w parze. Nigdy nie łączyłam się z jakimś miejscem na dłużej, zawsze zostawałam w pojedynczych miastach maksimum 3 miesiące. A bycie w Gildii oznacza zamieszkanie na stałe w konkretnym miejscu.
- Nie piszę się na to. - mruknęłam, a jemu zrzedła mina.
- Ale czemu? Będzie zabawnie. - spojrzał na mnie swoim wzrokiem małego szczeniaczka. Oj tak, pamiętam.. kiedyś zawsze tak robił.
Nie jestem pewna.. Zawsze pragnęłam zamieszkać gdzieś na stałe, ale nigdy nie było mnie na to stać. Ale skoro bym była w Gildii i robiła misje, to by mi za to płacili. To by mi odpowiadało.
- No.. eh. Może. - mruknęłam i odwróciłam wzrok. Natsu patrzył na mnie nieubłaganie. - No dobra. - westchnęłam przeciągle. Za szybko ulegam.
Natsu uśmiechnął się przyjaźnie i wstał z krzesła.
- Co robisz?
- Stoję. Nie widać? - powiedział z głupim uśmieszkiem.
- No tak, ale czemu?
- No co? Przecież idziemy do Gildii, mam rację? - zapytał, a raczej oznajmił.
- Od razu? Przecież leje deszcz, więc teraz raczej nie będziemy szukać transportu. - mruknęłam i wypiłam do końca kawę.
- Powóz stoi na parkingu. - pokazał palcem na okno. Przymrużyłam oczy i spostrzegłam powóz z.. dzikiem.
- Dzik? Skąd to, do cholery..
- To powóz mojego znajomego z Fair Tail, Reedusa. Przyjechałem z nim tu, kiedy dowiedziałem się, że słynna Seiko Aisaka jest w tym mieście. Wiesz, chciałem cię zobaczyć. - oznajmił z uśmiechem.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia. Mimo wszystko, cieszę się, że mnie znalazł. Tak to bym pewnie nadal łaziła po tym deszczu.
- To co, idziemy? - wyciągnął dłoń w moją stronę. Z lekkim wahaniem ją złapałam. Wstałam, a Natsu ruszył w stronę drzwi, a ja za nim.
Ciekawe, jak będzie w tej Gildii..? Mimo mojej samotnej natury, to najbardziej boję się, że ludzie mnie nie zaakceptują. Co jest niezwykle prawdopodobne..
Eh, mus to mus.
Fairy Tail, nadchodzę! 
***
Nudy, nudy, nudy. I na dodatek krótko ._.
Nie umiem pisać. Straciłam całkowitą motywację, i weny też brakuję po troszku. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie ciekawszy.
To wszystko. Na dodatek, mam straszny humor, bo niedziela -,-"


Pozdrawiam,
Seiko *:

wtorek, 16 października 2012

Prolog

Nie wydaje się to dziwne, że zawsze, kiedy moje samopoczucie sięga zeru, to pada deszcz? Za każdym razem tak jest. Śmierć siostry - deszcz. Śmierć brata - deszcz. Śmierć rodziców - deszcz. Deszcz, wszędzie deszcz. I teraz, kiedy wyrzucili mnie z hotelu - znowu, deszcz. W prawdzie, ta sytuacja nijak nie równa się ze śmiercią całej mojej rodziny. No ale jednak, spanie pod gołym niebem na deszczu nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Spojrzałam na zegar zawieszony na najwyższym budynku całego miasta. 18:30. Tak wcześnie, a wszędzie ciemno, mokro, zimno i nieprzyjemnie.
Westchnęłam ciężko. Ja naprawdę nienawidzę takiej pogody. Wstałam z ławki i zawiesiłam swoją torbę na ramię. Muszę znaleźć jakieś suche miejsce, albo załatwić sobie jakiś nocleg. Wszystko, byleby nie spać na deszczu. Ach, ile bym dała, żeby wrócić do tego hotelu! Jakby tylko nie poniosły mnie nerwy i bym nie rozwaliła temu kolesiowi szczęki.. nadal bym siedziała spokojnie w swoim pokoju. Do tego on zamiast mi oddać, czy powiedzieć coś uszczypliwego, złapał się za szczękę i jak jakiś tchórz - zwiał. Ale nie tylko uciekł, a poszedł na skargę do kierownika hotelu. A ja nie miałam z nim za dobrych relacji już od jakiegoś czasu, więc teraz nadarzyła mu się okazja na wywalenie mnie za drzwi, na ten pieprzony deszcz! A z moich przyjaciół jakoś nikt nie stanął w mojej obronie. Nie pofatygował się, aby pójść ze mną i pomóc mi szukać nowego noclegu. Nic, zupełnie nic. Stali, i patrzyli się na mnie jak na osobę, którą pierwszy raz widzą. Jestem przyzwyczajona, że nie znalazłam jeszcze przyjaciół na "Śmierć i Życie", bo po jakimś czasie większość zawsze mnie olewała. To po tygodniu, to po miesiącu. Raz nawet po dwóch latach. Jestem naprawdę przyzwyczajona do takiego zachowania, jednak za każdym razem to boli. Boli coraz to mocniej i coraz to wyraźniej.
- Pierdolę takie coś. - warknęłam sama do siebie i kopnęłam z całej siły lampę, która zgięła się w pół.
Wiem, jakie są przyczyny tej niechęci do mnie. Ludzie się mnie po prostu boją. Białe włosy, jasna skóra, czerwone oczy. Jakbym miała czarne włosy, to w ogóle bym się załamała. No i jeszcze fakt, że jestem Magiem Ciemności, a w miasteczku bez krzty magii ani bez żadnych magów poza mną, jestem jedną wielką nie wiadomą dla każdego. Ogółem, w całym Królestwie Fiore krąży wiele plotek i pogłosek na mój temat. Raz nawet dowiedziałam się, że od zabójstwa mojej rodziny, mszczę się na każdym, kto tylko stanie mi na drodze. Dobrze, czasem poniosą mnie nerwy i uderzę kogoś, ale nie bez powodu! Ach, jak ja nienawidzę plotek!
Do tego, mam już nawet parę przezwisk nadanych przez niektórych ludzi, coś typu "Saiaku*" lub "Saikyō no Saikyō**". Niby to dobrze, że ludzie postrzegają mnie jako silną.. ale, chciałabym, żebym chociaż raz mogła przejść obok innych jako zwykła nastolatka, a nie jako potwór.
Westchnęła ciężko po raz drugi, znowu.
Szłam dalej po chodniku, kopiąc to co jakiś czas kamyki. Coraz mocniej zaczynało lać, więc przyśpieszyłam krok. Patrzyłam się na czubki swoich, już całkowicie przemoczonych, butów. Poprawiłam torbę i ruszyłam bardzo szybkim krokiem. Nagle ni stąd, ni zowąd, przede mną zmaterializowała się sylwetka człowieka. Spojrzałam w górę i spostrzegłam parę czarnych oczu i różowe włosy wystające spod kaptura. Stałam jak kołek przez parę sekund, i kiedy już miałam wyminąć osobę, zatrzymała mnie ruchem ręki.
- Możesz mnie przepuścić? Nie chcę być jeszcze bardziej mokra.. - powiedziałam niemal że błagalnie.
- A więc miałem rację - po głosie poznałam, że to chłopak.  Czegoś tu nie rozumiem.
- W czym? - mruknęłam cicho, jakby do siebie. - Że będę jeszcze bardziej mokra? Nie żartuj sobie, tylko mnie przepuść.
- Seiko Aisaka. - wzdrygnęłam się na dźwięk swojego imienia i nazwiska. O co chodzi? Znam go?
- Kim jesteś, i skąd wiesz jak się nazywam? - warknęłam, odsuwając się kilka kroków w tył.
- Po pierwsze, trudno cię nie znać w Fiore. - powiedział, a ja przytaknęłam. Co prawda to prawda. - Po drugie. - mówiąc to, ściągnął kaptur i uśmiechnął się szczerze. - Pamiętasz mnie jeszcze, co, Sei? - zaśmiał się pod nosem.
A ja stałam jak słup soli. Trudno mi było nabrać powietrza do płuc. Spuściłam głowę w dół, ponieważ moje rumieńce okazały się światu. Do oczu napłynęły mi łzy, lecz szybko je otarłam. Tyle lat..
- Kopę lat, co nie? - chłopak zaśmiał się i mnie przytulił.
Zadrgałam. Odeszłam od niego na kilka kroków, a on zrobił zdziwioną minę. Lecz szybko straciłam panowanie nad sobą. Rozpłakałam się na dobre i rzuciłam mu się na szyję
Mimo to, że pada deszcz.
Mimo to, że wyrzucili mnie z hotelu.
Mimo to, że nie mam gdzie się podziać.
Jestem szczęśliwa, bo spotkałam mojego dawnego przyjaciela.
Jednak nie, on nie jest taki jak reszta 'fałszywek'.
On mnie nie opuścił, tak jak wszyscy inni.
To ja opuściłam jego. I teraz zrozumiałam, jak bardzo tego żałuję.
Natsu Dragneel.. tak bardzo za nim tęskniłam.

~

Witam wszystkich serdecznie!
Oto mamy prolog. Trochę zrobiony na szybko, trochę obmyślany wcześniej. Trochę nudnawy, ale nie umiem pisać początków opowiadań, tak już mam, niestety.
No, i teraz ładnie poproszę o pewną rzecz :3
Czy każdy, kto przeczyta ten rozdział, mógłby napisać chociażby jedno słowo pod notką? Chodzi mi o jakieś sugestie, co mam zmienić, co zostawić, co się podoba, co nie. Postaram się dostosować :)
Do pierwszego rozdziału!


Pozdrawiam, Seiko :*


* Z japońskiego: Najgorsza.
** Z japońskiego: Najsilniejsza z Najsilniejszych.